poniedziałek, 21 lipca 2014

#1

-Harry.
Louis dźgnął Hazzę w żebra,gdy siedzieli razem na kanapie we wspólnym salonie.Minął rok od przesłuchań i powstania zespołu.Harry był za młody,by mieszkać samotnie,więc Louis entuzjastycznie zaoferował wspólne mieszkanie,a 17-latek nie miał wyjścia-musiał się zgodzić.Młody Styles przeglądał swojego twittera na laptopie,a Tomlinson chciał od niego odrobiny uwagi.Niestety,odpowiedziała mu cisza.
-Harry.
Louis powtórzył dźgnięcie i Harry westchnął.
-Harry.
Szatyn po raz trzeci wbił palec w żebra młodszego chłopaka i Harry syknął,marszcząc nosek.O ile miało to wyglądać strasznie,Louis wziął głęboki wdech i zaczął piszczeć,skacząc na swoim miejscu.
-O Boże,Harry,to było takie urocze! Zrób to jeszcze raz! Proszę,proszę,proszę,proooooszę...
Ego bruneta zostało przyjemnie połechtane,nie mógł się powstrzymać i spełnił prośbę kolegi z zespołu.Tomlinson wstrzymał oddech,zauroczony tymi drobnymi zmarszczkami i nieco zaokrąglonymi kłami w uzębieniu loczka.
-Aww! Jejuuu,jakie to słodkie! Wyglądasz,jak kotek!
Harry natychmiast zbladł.Tak,minął rok,ale nikt nie wiedział o małym sekrecie chłopaka o kręconych włosach.
-Hej,coś się stało?
Loczek zaprzeczył energicznie głową,na co Louis przyjrzał mu się uważnie.
-Nie jesteś zbyt rozmowny...Już mnie nie lubisz?
-Od początku cię nie lubiłem!
Błękitne oczy wypełniły się łzami a wąska warga niebezpiecznie zadrgała i,w porządku,Harry powiedział to zbyt głośno i zbyt złośliwie.To nie miało tak zabrzmieć i młodszemu zrobiło się głupio.
-Przepraszam,ja-
-Nie szkodzi.To ja przepraszam,chciałem tylko,żebyś poświęcił mi choć trochę swojej uwagi,bo bardzo cię lubię i...i...Nie szkodzi.
Zakończył swoją przemowę,pociągając nosem.Wstał i ze spuszczoną głową podreptał na górę,by zamknąć się w swoim pokoju.Harry zagryzł boleśnie swoją wargę,czując metaliczny smak krwi na języku.
-Louis...
-Nie,Liam.
-Aha. Liam?!
-Czeeeeeść,Curly!
-Jak się tu dostałeś? Zamknąłem drzwi na klucz...
-Ale okna nie zamknąłeś.
Harry otworzył usta,zamierzając coś powiedzieć,jednak zaraz je zamknął.Czasami brakowało mu już sił na starszego kumpla,którego dawniej uważał za wyjątkowo dojrzałego.
-Co się tu stało,że szepczesz imię Louisa? Masz może jakieś zwidy?
-Nie,ja-
-Widzisz go,chociaż go tu nie ma?
-Liam...
-To poważny problem...
-Liam...
-Ale wiesz,możemy o tym porozmawiać.
-Leeyum...
-W końcu jesteśmy przyjaciółmi...
-Payne!Zamknij tą jadaczkę,bo znowu użyję taśmy...
-Okej,już milczę.
-Dobrze.
-Nic nie mówię.
-Ja-
-Milczę.Cicho,jak mysz pod miotłą.
-Ja powiedziałem-
-Morda w kubeł.Gęba na kłódkę.Totalna cisza...
Harry wstał,wzdychając cicho.Wyjął z szuflady taśmę izolacyjną,oderwał kawałek i zakleił buzię Liamowi.Starszy wydał z siebie stłumiony jęk sprzeciwu,co jednak nie wzięło lokatego na litość.
-Powiedziałem Louisowi coś niemiłego...
-Mpfm...
-Zapytał,czy już go nie lubię,a ja powiedziałem,że nie lubię go już od samego początku.Właściwie...wykrzyczałem to.I on...On się rozpłakał i poszedł do pokoju a ja poczułem się podle...Nie chciałem tego powiedzieć...Liam,to nie jest spowiedź a ty nie jesteś księdzem,ogarnij się!
Hazz krzyknął,widząc pozę przyjaciela.Szatyn siedział,opierając na kolanie łokieć ręki,którą tworzył prowizoryczną ściankę konfesjonału.Kiwał głową w geście zrozumienia,gdy nagle wydał z siebie głośny,tłumiony krzyk i zaczął się wiercić.Harry nie wiedział,co się dzieje,więc pociągnął za taśmę i ją odkleił,co skutkowało jeszcze głośniejszym krzykiem starszego chłopaka.
-Co ci jest?!
-Ugryzłem się w język...
Liam wyglądał na skruszonego i zbolałego,a Harry przymknął na chwilę oczy,chwycił poduszkę i cisnął nią w twarz Payne'a.
-Za co to?!
-Za to,że jesteś debilem!
-Wypraszam to sobie!
-Boisz się łyżek!
-Okej,jestem debilem. I dobrze mi z tym!
-Ja tu mówię o swoim problemach a ty się wygłupiasz!
-Oh,jasne,uważaj to za wygłupy. A może ja po prostu zamierzam w przyszłości zostać duchownym i to są praktyki?
-Żebyś poszedł z nami na poranną mszę,trzeba cię za nogi z łóżka wyciągać...
Payne uniósł palec do góry i już chciał zaprotestować,jednak ugiął się pod wszystkowiedzącym wzrokiem Stylesa.
-Racja.
-No właśnie.
-Okej,przepraszam.Tak poważnie,to... Porozmawiaj z nim.Louis nie jest pamiętliwy.
-Tak sądzisz?
-Uwielbia cię.Ma prawdziwego fioła na twoim punkcie.
-Tak?
-Napisał poemat o twoich loczkach.
-Co?!
-Akurat to zmyśliłem.
-Jesteś okropny!
Brunet po raz kolejny uderzył kumpla poduszką,jednak teraz się uśmiechał.
-Chciałeś powiedzieć,że jestem super.
-Dziękuję,Liam.Jesteś debilem,ale moim kochanym debilem.
-Dostałem awans!
Liam był durniem i Harry zastanawiał się,czy aby nie ma on zaburzeń psychicznych,ale był też bardzo uroczy,więc loczek uśmiechnął się ciepło i przygarnął go do uścisku.Pięć minut później zapukał do pokoju najstarszego członka One Direction.Długa rozmowa zakończyła się uroczym ocieraniem noska Hazzy o nosek Louisa,wesołym chichotem Tomlinsona i niemą przysięgą,że od teraz będą nierozłączni.
____________________________
Nie odwiedzałam stronki i nie zauważyłam odezwu z Waszej strony. Cieszę się,że zareagowaliście pozytywnie na pomysł historii :)
Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach,piszcie na twitterze : @ellix155204 

niedziela, 22 czerwca 2014

poznajmy bohaterów...

Zacznijmy od głównych bohaterów tej historii.

Fachowiec w słodyczy.Uroczy do kwadratu egocentryk.
Przewrażliwiony na punkcie swoich loków,uwielbia Milky Way'e i nienawidzi wody.
Panie i Panowie, Harry Styles!

Oczywiście historyjka byłaby nudna,gdyby nie pojawił się wątek rywalizacji i komedii.
Poznajcie specjalistę w dziedzinie zabawiania ludzi,
prezydenckie powitanie zaserwuje dziś
Louis Tomlinson!

Model? Grecki Bóg?
Nie!
Rozrywkowy gnojek,z "małymi problemami z alkoholem i fajkami."
Chce mieć żonę,dzieci i szczeniaczka,ale nie chce porzucać imprezowego trybu życia.Uparcie twierdzi,że pod łóżkiem żyją potwory,które czychają na jego włosy.
Kto to?
Zayn Malik!

"Kochać nie warto, całować nie warto,bo po co?
Jedno,co warto, to upić się warto i fajno jest!"
Te słowa to życiowe motto Irlandczyka. 
Farbowany blondynek,ciągle się śmieje,a wszelkie smutki topi w alkoholu i słodyczach.
Uzależniony od lizaków i adorowania samego siebie.
Niall Horan!


"Ten rozważny" to zdecydowanie tylko pozory. Nie chcesz być z tym gościem dłużej,niż 5 minut.
Drama Quinn z głową pełną dziwnych pomysłów.
Ma jednak dwie twarze.Potrafi być troskliwy,opiekuńczy i kochający. 
Tylko Liam Payne potrafi łączyć dwa kontrasty w jednym,umięśnionym ciele.
Uwielbia Toy Story i bajki Disney'a.


Razem wyglądają tak:

I nie, nie są normalni.




piątek, 20 czerwca 2014

#prolog



Nie ogarniam tumblra. To dla mnie czarna magia,więc kolejne opowiadanie publikuję na starym,dobrym blogspocie.To moja pierwsza samodzielna praca,którą publikuję,więc proszę proszę o wyrozumiałość. Historia będzie jednym wielkim fluffem,czyli zupełnym przeciwieństwem moich wcześniejszych pism. To prolog,nic się tu nie dzieje,całość dopiero się rozkręci.Opowiadanie z odrobiną fantastyki,więc nie zmuszam nikogo do czytania. Nie ma sience fiction,bo tego nienawidzę,sorry. Fantastyka,bo Harry jest tutaj... przeczytajcie ;)

Enjoy x.


Annie Styles,po urodzeniu pierworodnej córki,nie mogła mieć więcej dzieci. Nie przyjęła tego do wiadomości,nie chcąc porzucić marzenia o synu.Jej mąż tego nie akceptował,ale on nie odgrywa w tej historii żadnej roli.Wspominam o nim tylko dlatego,by na wstępie pokazać jego stosunek do dziecka,którego pragnęła Annie.Wystarczyła mu córka,więc doszło do wielu kłótni na temat pomysłu kobiety,ale pani Styles była uparta. Poddała się zapłodnieniu in vitro.
Świat jest pokręcony,świat jest niesprawiedliwy i rodzina Styles'ów przekonała się o tym,gdy lekarz prowadzący ciążę stwierdził,że na płodzie,który został wprowadzony do macicy kobiety, przeprowadzono eksperyment.Oczywiście nikt nie wiedział,kto wszczepił do zapłodnionej komórki jajowej obce geny.Annie urodziła ślicznego chłopca i wszystko byłoby dobrze,gdyby nie miał pary kocich uszu i krótkiego puchatego ogonka.Harry miał w sobie geny dwóch kotów,o rasach American Curl i Karelskiego Bobtai .Na twarzy Harrego odznaczały się cienkie blizny,idące od nosa do połowy policzków,przypominające kocie wąsy.Des brzydził się noworodkiem.Uznał go za wybryk natury,obiekt laboratoryjny i kazał zabić chłopca. Annie oburzyła się decyzją swojego męża,już kilka miesięcy później wróciła do swojego panieńskiego nazwiska i wyrzuciła rzeczy byłego męża przez okno.Harry rósł i,w czwartym miesiącu jego życia,jego uszy zaczęły przybierać kształt półksiężyca. Ogonek przypominał puszysty pompon od czapeczki dziecka,więc Annie nie miała problemu ze schowaniem go pod spodenkami synka.Chłopiec zawsze nosił czapki,ukrywające uszka.W późniejszych latach nie musiał już ich nosić,bo jego głowę zdobiły bujne loczki i to one szczelnie okrywały małe,okrągłe kocie uszy.Z pozoru wyglądał na normalnego chłopca. Harry był dzieckiem towarzyskim i ciekawskim, z ogromną pasją uczestniczącym we wszystkich pracach domowych.Chłopcem inteligentym, szybko uczącym się, zrównoważonym,lubiącym zabawy. Teraz ma 16 lat i nadal lubi kontakt fizyczny zatem aktywnie szuka towarzystwa. Bywa egocentrykiem wymagającym ciągłego zainteresowania,ale jest tak uroczy,że nikt nie ma mu tego za złe.Nikt,prócz jego ukochanej mamy i siostry, nie może dotykać jego włosów. Jeśli ktoś chociaż spróbuje zbliżyć się do jego ukrytych uszu,natychmiast syczy i oddala się od intruza.Używa pudru,by zakryć ślady wąsów na policzkach,a ogon chowa pod spodniami,więc przez 16 lat nikt nie zorientował się,że coś jest nie tak.Harry pięknie śpiewa,więc,za zgodą mamy,zgłosił się na przesłuchanie do talent show o nazwie x factor.Był naiwny,chciał tylko pokazać innym,że żyje muzyką.Chciał być w centrum zainteresowania,co powodowały w nim geny Curl'a.Nie przyszło mu do głowy,że zostanie połączony z czterema nastolatkami i razem stworzą grupę o nazwie One Direction.
Poznał uroczego Irlandczyka o imieniu Niall,tajemniczego,ale sympatycznego mulata- Zayna,oraz Liama- szatyna z Wolverhampton o niezwykle dojrzałym i opiekuńczym przysposobieniu. Harry nie mógł opisać go inaczej,bo nie znał słów,które opisałyby tego chłopaka.Był dla niego po prostu ideałem i od razu go polubił. Pozostałą dwójkę także.Jednak był piąty członek zespołu-Louis.Hazz go nie lubił.
W porządku,był po prostu chorobliwie zazdrosny.Louis miał 19 lat,a zachowywał się jak dziecko i zgarniał całą uwagę dla siebie.Wszędzie było go pełno,ciągle się śmiał i wygłupiał, a Harry nie mógł tego znieść.To on jest tutaj najważniejszy,to nim powinni interesować się inni i Harry syczał za każdym razem,gdy zobaczył Louisa.A Louis wręcz się do niego przykleił,oczarowany czekoladowymi loczkami młodszego chłopca.
Louis bardzo polubił Harrego,a Harry syczał bez przerwy,bo wszyscy interesowali się Louisem i tylko Louis interesował się Harrym.
Szablon by S1K